Bernard Kielak – „Oj, ni mos, ni mos jek Olsynioki”. Stanisław Sierota – popularyzator folkloru Puszczy Zielonej.

Pisząc o regionie kurpiowskim zwykle pod­kreśla się silne przywiązanie jego mieszkań­ców do ziemi rodzinnej, do miejscowej kultu­ry i tradycji. Opinie takie nie są gołosłowne, wystarczy bowiem zapoznać się z drogą ży­ciową i postawami jednego z artystów ludo­wych Puszczy Zielonej – Stanisława Sieruty.

Jeden z najbardziej znanych, a jednocześnie wielostron­nych artystów ludowych, działacz i animator kultury urodził się 19 września 1935 roku we wsi Olszyny (gm. Myszyniec). Rodzice mieli niewielkie gospodarstwo rolne, w którego prowadzeniu pomagał od najmłodszych lat pan Stanisław. Po zakończeniu II wojny świato­wej podjął naukę w szkole, najpierw w Olszynach, a następnie w odda­lonym o 8 km Wachu. Już w okre­sie szkolnym dały o sobie znać jego zdolności artystyczne, zwłaszcza w zakresie tańca i śpiewu. Bardzo wie­lu pieśni oraz charakterystycznego dla regionu sposobu ich wykonywa­nia nauczył się w rodzinnym domu, zwłaszcza od matki, tańczenie zaś „przyszło jakoś samo”. Jak wspomi­na, wielokrotnie: „(…) pasąc krowy na pastwisku dużo śpiewałem i tań­czyłem. To były moje swobodne popisy i jednocześnie próby do wy­stępów na szkolnych imprezach”. Po zakończeniu nauki szkolnej kontynu­ował działalność artystyczną organi­zując widowiska tzw. Herodówki w okresie świąt Bożego Narodzenia, które prezentowano tak we własnej wsi jak i wioskach sąsiednich. Scena, a może tylko potrzeba tańczenia i śpiewania, ciągnęła pana Stanisława jak magnes. Gdy w 1954 roku przy pobliskim zakładzie tor­fowym „Karaska” powstał zespół folklorystyczny pieśni i tańca, włączył się do jego pracy. Zespół po pewnym czasie zaprzestał działalno­ści, nie zaprzestał jej za to nasz ar­tysta koncentrując się na organiza­cji życia kulturalnego we własnej wiosce, współorganizował m.in. koło ZMW, należał do założycieli Klubu Rolnika w Olszynach. Właśnie przy Klubie Młodego Rolnika zorganizował w 1968 r. Ze­spół Ludowy Pieśni i Tańca „Olszyny”, w którym był kierownikiem, in­struktorem, choreografem, muzy­kiem, a jak było trzeba – solistą. ZLPiT „Olszyny” był zespołem w pełni regionalnym, prezentował naj­lepsze przykłady folkloru puszczań­skiego, co owocowało licznymi i zna­czącymi nagrodami na wielu przeglą­dach i festiwalach, np. w Płocku, Ka­zimierzu Dolnym, Ostrołęce czy Szczytnie. „Olszyny” występowały na wielu scenach krajowych (od Gdań­ska po Rzeszów), ale także za grani­cą: w 1975 r. na Festiwalu Folklory­stycznym w Belgii, jesienią tegoż roku zespół z okazji Roku Świętego wyjechał do Włoch, prezentując folklor kurpiowski w Rzymie, Monte Cassi­no i dziesięciu innych miastach Italii. Jak to najczęściej bywa – najważ­niejszy jest człowiek. Po dziesięciu latach pracy z zespołem zaczęło bra­kować panu Sierucie czasu na jed­noczesne prowadzenie gospodar­stwa, opieki nad nowo założoną ro­dziną i prowadzenie zespołu. Z dru­giej strony brak pracy na miejscu, zmusił wielu młodych ludzi, w tym młodzież z Olszyn, do wyjazdu z re­gionu, a na ich miejsce w zespole zabrakło następców. Rozpad zespołu nie skłonił go do zaprzestania działalności, przeciwnie – w miarę posiadanego czasu wystę­pował indywidualnie na rozlicznych imprezach i konkursach folklory­stycznych. Autentyczna, tradycyjna forma prezentowanych przez niego tańców i pieśni puszczańskich, po­szerzona o pewien indywidualizm wykonawczy, nadaje jego występom niepowtarzalny charakter. Dzięki „dobrej szkole”, tzn. domowi, wiej­skim zabawom, weselom itp. w śpie­wie Sieruty zachowały się wszystkie cechy wyróżniające styl kurpiowski, tak w zakresie warstwy melodyczno–rytmicznej jak i wykonawczej. Wspomniane walory znajdowały uznanie w oczach ogromnej większo­ści komisji konkursowych, wszędzie gdzie występował, a liczba uzyska­nych dyplomów i podziękowań prze­kracza możliwości ich powieszenia na ścianach. Do najważniejszych wyróżnień należy I nagroda w kate­gorii śpiewaków na XIX Ogólnopol­skim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym oraz nagroda ministra kultury i sztu­ki, którą otrzymał w 1982 roku. Oprócz wysokich umiejętności wokalno-tanecznych ma inne, godne podkreślenia zalety. Pierwszą z nich jest miłość do ziemi rodzinnej, jej hi­storii i kultury, więcej – niekłamana duma, że jest Kurpiem, co podkreśla zarówno strojem, gwarą, jak też dzia­łalnością dla regionu. Przywiązanie do tradycji puszczańskich przejawia się u Stanisława Sieruty w ustawicz­nym propagowaniu, popularyzowa­niu najbardziej wartościowych ele­mentów tej tradycji i to w najprzeróżniejszych formach. Upowszechniał dorobek kulturowy Kurpiów przez pracę w zespołach regionalnych, gru­pach śpiewaczych, występując w fil­mach dokumentalnych (np. Wesele na Kurpiach, Między Białą a Zieloną), na antenie radia i w telewizji, na wielu scenach w kraju i za granicą, w pla­cówkach kultury i w szkołach, a ostat­nio – nagrywając pieśni kurpiowskie na płytę kompaktową. Z chęcią jak najszerszego propa­gowania miejscowego folkloru wiąże się nierozerwalnie inna cecha pana Stanisława: życzliwość dla ludzi, nie­sienie bezinteresownej pomocy, zwłaszcza w dziedzinie kultury Ponarwia, nie odmawia ani przygotowania scenariusza, ani występów w szkole, kole gospodyń, chórze parafialnym; można na niego liczyć w organiza­cjach społecznych i w redakcjach cza­sopism. Ponadpółwieczna działalność na niwie kultury regionalnej została generalnie dostrzeżona i uhonorowa­na wieloma nagrodami jak choćby „Zasłużony Działacz Kultury” (1967), „Za zasługi dla woj. ostrołęckiego” (1979), prestiżową Nagrodą im. Oskara Kolberga (1988). Najważniej­sze przy tym, że pozostaje nadal czło­wiekiem skromnym, z nieodłącznym uśmiechem na twarzy. Równie silna jak przywiązanie do ziemi była dla niego chęć kształcenia, podnoszenia kwalifikacji. Celowi temu służyło m.in. uczestnictwo w plenerach malarskich, w 1973 r. Stanisław Sieruta był słuchaczem rocznego se­minarium folklorystycznego w War­szawie, zaś w 1976 r. zdobył upraw­nienia instruktorskie III kategorii ds. folkloru. W szerokiej działalności społecznej pana Stanisława wiele miejsca zajmuje troska o sprawy twór­ców ludowych Kurpiowszczyzny. Od 1976 r. jest członkiem Stowarzysze­nia Twórców Ludowych, pełniąc po­czątkowo w Oddziale Mazowieckim, a potem w Oddziale Kurpiowskim, szereg odpowiedzialnych funkcji. Pomimo pogarszającego się sta­nu zdrowia jest optymistą, przeła­mując przeciwności losu czyni wszystko, by to, co piękne trwało jak najdłużej.

Bernard Kielak, „Oj, ni mos, ni mos jek Olsynioki”. Stanisław Sieruta – popularyzator folkloru Puszczy Zielonej. [w:] „Twórczość ludowa”, nr 4 (53), 2002, s. 12,13

Bernard Kielak (ur. 20 sierpnia 1944 r. w Radzyminie, zm. 24 marca 2016) – polski etnograf i regionalista.

Stanisław Sieruta zmarł 8 października 2016 r. w Olszynach.

Z ŻYCIORYSU

Urodziłem się w Olszynach — wsi piaszczystej, rozrzuconej pomiędzy lasami, łąkami, bagnami i zaroślami. Gdy byłem mały moja mama, karmiąc mnie i kołysząc w drewnianej kolebce, śpiewała piękne pieśni kurpiowskie i nabożne. Miała piękny głos i lubiła dużo śpiewać. Mój tata także pięknie śpiewał, ale tylko pieśni religijne, gdyż jest głęboko religijny. Te pieśni śpiewał przy każdym obrządku: przy mieleniu w żarnach, przy młocce cepami w stodole i innych zajęciach. Te piękne śpiewy już od wczesnego dzieciństwa bardzo mnie zauroczyły i brzmią mi cudownie w uszach do dzisiaj. Rodzice moi od wczesnych lat uczyli mnie pisać, czytać, rachować i dobrze się zachowywać. Po wojnie, gdy poszedłem do szkoły, od razu wyróżniłem się swoimi zdolnościami. Dlatego też po kilku dniach nauki promowano mnie od razu do klasy III-ciej. Nauczyciele szybko odkryli moje zdolności w nauce i talent artystyczny. Dlatego angażowano mnie do głównych ról prawie we wszystkich uroczystościach okolicznościowych w szkole. Śpiewy kurpiowskie, tańce i muzyka zachwycały mnie od dziecka. Wieczorami wychodziłem na dwór i wsłuchiwałem się także w dźwięk muzyki harmonii pedałowej. Te piękne śpiewy i ta piękna muzyka leciała daleko i odbijała się echem od boru. Ja, pasąc krowy, także śpiewałem i grałem na skrzypcach — własnoręcznie zrobionych. Gdy byłem już starszy i zacząłem chodzić na muzyki, najbardziej mi się podobało jak tańczyli oracze. Jeśli który tancerz dobrze tańczył i mi się podobał, to od pierwszego razu zapamiętałem ten taniec i po przyjściu do domu go odtwarzałem. Z piosenkami było podobnie. Pieśń, która mi się bardzo podobała , to od pierwszego razu zapamiętałem tekst i melodię. Te dłuższe i trudniejsze do zapamiętania zapisywałem w sporządzonych przez siebie notesikach. Moje notesiki z piosenkami posiada wiele osób w różnych okolicach Polski. Moje pierwsze zobaczenie występującego Zespołu Pieśni i Tańca (nie pamiętam nazwy tego zespołu) tak mnie zachwyciło, że pomyślałem sobie: „Jacy to są ci ludzie szczęśliwi, że mogą występować na scenie!” Jak ja silnie pragnąłem tak występować, bawić publiczność a potem za to otrzymywać brawa. Ale nie, wydawało się to dla mnie nieosiągalne. Jednak moje marzenia się spełniły. Byłem założycielem, kierownikiem, instruktorem i choreografem Zespołu Pieśni i Tańca „Olszyny”. Ten zespół został uznany przez etnografów za jeden z najlepszych zespołów na Kurpiach. Występował na konkursach i festiwalach w Polsce i za granicą, np. w 1975 roku na Europejskim Festiwalu w Belgii i w tymże roku jesienią we Włoszech, w Rzymie. Ten zespół po jakichś dziesięciu latach się rozpadł. Nowy zespół trudno było zorganizować z braku narybku. Szkoła w ogóle do tego się nie angażuje. Ja natomiast kocham swą ojczystą ziemię, kocham Kurpie. Kocham polski folklor ludowy a zwłaszcza kurpiowski. Jestem członkiem Stowarzyszenia Twórców Ludowych i pełnię funkcję członka Zarządu Głównego w Lublinie. I drugą już kadencję pełnię funkcję sekretarza oddziału kurpiowskiego STL w Ostrołęce. Mimo borykania się z chorobą, dopóki mogę, występuję solowo w śpiewie i tańcu. Oprócz tego maluję, gram na skrzypcach i dużo piszę. Za swą działalność artystyczną i twórczą otrzymałem odznaczenia oraz liczne czołowe nagrody i dyplomy. Grałem także główne role w kilku nakręconych filmach. Moje śpiewanie pieśni kurpiowskich jest nagrane w radiu i do Archiwum Instytutu Sztuki PAN. Za moje zaszczytne osiągnięcia jestem bardzo wdzięczny rodzicom, którzy we mnie wszczepili mój talent i moje umiłowanie do ojczystej kurpiowskiej ziemi. Nie wstydzę się swojej gwary, swojego kurpiowskiego stroju i tego, że jestem Kurpiem. Przeciwnie, mówię zawsze z dumą, że jestem Kurpiem i mam zaszczyt, że nim jestem. Przykro mi, że za mało jest tematów i wiadomości o Kurpiach w szkole. Moim zdaniem ten temat na Kurpiach w szkole powinien być tematem podstawowym. Nauczyciel, który chce uczyć w szkole na Kurpiach, powinien wiedzieć prawie wszystko o regionie. Natomiast podstawowym warunkiem przyjęcia ucznia do szkoły średniej lub wyższej powinny być jak największe wiadomości o Kurpiach i patriotyzm do swojej ojczystej ziemi kurpiowskiej. Na zakończenie chcę dodać, że —moim zdaniem — żadna piękna nazwa, żaden wygląd piękny i sławne piękne miejsce pochodzenia czy zamieszkania nie świadczą o wartości człowieka, ale świadczy o tym rozum, kultura i piękne jego zachowanie. Jeśli się Kurp dobrze zachowa, nie musi się wstydzić tego, że jest Kurpiem.